Magdalena Chudzińska jest z nami od ponad 10 lat. Zaczynała od pracy na linii produkcyjnej, a teraz jest Kluczową Operatorką Wózka Widłowego, czyli zastępcą Szefa Ekipy. W wywiadzie opowiada m.in. o tym, jak wyglądały jej początki, z jakimi wyzwaniami musiała się mierzyć i za co najbardziej lubi swoją pracę.

Jak to się stało, że zaczęłaś pracę w FM Logistic?
Chciałam się rozwijać i szukałam dużej firmy, która da mi takie możliwości. Pracę tutaj poleciła mi ponad 10 lat temu koleżanka. Mówiła, że są tu świetni ludzie, można łatwo wdrożyć się do pracy i nie trzeba się stresować, bo wszyscy chętnie pomagają. I miała rację!

Jak opowiedziałabyś komuś, kto nie ma pojęcia o logistyce, czym się zajmujesz?
Mam różne zadania – czasami przygotowuję towar, po który przyjeżdża transport, innym razem ładuję palety do tira, a kiedy indziej zbieram leki do koszyczka, które później trafiają do aptek i szpitali.

Czyli zajmujesz się przygotowywaniem do wysyłki bardzo ważnych produktów…
Dokładnie tak. Zdarza się, że są to bardzo drogie leki – dla osób chorych na raka lub przygotowujących się do przeszczepu. Poza tym, jeżdżę retrakiem, czyli elektrycznym wózkiem widłowym pozwalającym obsługiwać magazyn wysokiego składowania i robię załadunki.

A jak wyglądała Twoja ścieżka rozwoju – od momentu, kiedy zaczynałaś do teraz?
Zaczynałam od pracy na linii, a teraz jestem zastępcą szefa ekipy. Sama poprosiłam przełożonych o przeniesienie na inny dział i tak trafiłam na leki. Nauczyłam się najpierw recepcji, czyli przyjmowania leków na magazyn. Później zaczęłam się wdrażać przy załadunkach i rozładunkach. Chciałam się rozwijać, zdobywać nowe umiejętności, więc zgłosiłam szefowi, że chcę się nauczyć jeździć retrakiem i tak też się stało. Następnie zaproponowano mi rolę zastępcy szefa ekipy. Zarządzam więc zespołem i zastępuję szefową pod jej nieobecność.  

Wychodziłaś z inicjatywą i chciałaś się dużo uczyć – mogłaś liczyć na szkolenia?
Tak, mamy cały pakiet szkoleń. Przez pierwsze dni pracy nowej osobie nie wolno nawet wejść na magazyn. To jest możliwe tylko po specjalistycznym przeszkoleniu. Mamy kontakt z lekami, a to wiąże się z ogromnymi środkami bezpieczeństwa. Nauczyłam się też takich stricte technicznych rzeczy, jak np. praca na skanerze czy jazda wózkami – unoszącymi i z podwójnymi widłami. 

A co było dla ciebie największym wyzwaniem w tym wszystkim?
Myślę, że było to pokonanie strachu, że jak coś mi nie wyjdzie, to ktoś będzie się śmiał. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam chłopaków wstawiających palety na wysokości 11 metrów – to było dla mnie przerażające. A teraz? Sama to robię i jestem z tego dumna. 

Czego jeszcze, poza konkretnymi zadaniami, nauczyła cię ta praca?
Na pewno stałam się bardziej pewna siebie, nie boję się podejmować decyzji. Nauczyłam się też brać odpowiedzialność za to, co robię. Wiem, że tutaj liczy się rzetelność, bo nasza praca przekłada się nie tylko na firmę, ale przede wszystkim na konsumentów – ludzi, którzy potrzebują tych leków. 

A jak zareagowali rodzina i znajomi, kiedy zdecydowałaś się jeździć wózkami widłowymi? Spotkałaś się ze stereotypami odnośnie swojej pracy? 
W FM Logistic mamy świetny skład i na pewno nie ma mowy o dyskryminacji, ale faktycznie, niektórzy są zdziwieni. Pierwsze pytanie, jakie pada, to czy się nie boję, ale tłumaczę, że to jest tak samo, jak z jazdą samochodem. Na początku jest strach, a później im więcej się jeździ, tym większej wprawy się nabiera. Zdarzyło się też, że kierowcy tirów byli zaskoczeni, że kobieta będzie im załadowywać samochód. A tu bach, bach, bach… i gotowe! 

Czym się trzeba wykazać, żeby sobie poradzić na tym stanowisku?
Przede wszystkim trzeba być wytrwałym, bo czasami robi się coś po kilka razy i nie wychodzi, ale w końcu, kiedy się uda, to jest duża radość. Trzeba też być otwartym na nowe informacje i mieć dobrą pamięć. Musimy wiedzieć, że np. na szpitale naklejamy inną etykietę niż na hurtownie. Oczywiście trzeba być też cierpliwym i mieć pogodę ducha.

Za co najbardziej lubisz swoją pracę?
Lubię pracę w FM Logistic i nawet poleciłam ją kilku osobom! Składa się na to wiele czynników, ale przede wszystkim są to ludzie, którzy są najlepszą częścią FM-owego życia. Nawet, kiedy jesteśmy bardzo zmęczeni i mamy dużo pracy, to zawsze ktoś tak rozładuje atmosferę, że wszyscy zaczynamy się śmiać. Sama należę do grupy firmowych buddych, czyli opiekunów nowych pracowników. Dbamy o to, żeby każdy czuł się tu dobrze i swobodnie już od pierwszych dni. 

A jak odpoczywasz po pracy, kiedy masz czas dla siebie?
Jestem molem książkowym. Szczególnie lubię sagi, one są najbardziej wciągające. Czasami, jak zacznę czytać, to nie mogę skończyć i tak do późnej nocy. A później trzeba wstać na poranną zmianę (śmiech).